W dobie pandemii, większość gabinetów stomatologicznych pracuje już znowu na pełnych obrotach. Jednak są pewne zmiany.
Część gabinetów zredukowało ilość personelu, inni zmienili godziny przyjęć tak, aby dopasować się do zaleceń i rekomendacji MZ, PTS oraz innych towarzystw. Między innymi z tych powodów na rynku pracy pojawiły się osoby szukające zatrudnienia. Dodatkowo stażyści zaczną lub już zaczęli szukać pracy, ponieważ za moment skończą się im aktualne umowy stażowe. A co z pracodawcami? Część z nich w trakcie zamknięcia klinik zaczęła liczyć wszystkie koszty i zyski jakie generują ich gabinety. Często podsumowania nie były optymistyczne…
Więc jak w takiej sytuacji powinny wyglądać umowy i rozmowy na temat zatrudnienia między lekarzami a właścicielami? Czy dentyści powinni pracować na procent od zabiegu, czy na stałą stawkę od zabiegu – co jest coraz częściej proponowane przez właścicieli klinik? Jak to wszystko policzyć i co się komu opłaca? Czy zawsze więcej (procentów/ złotych) jest lepszym wyborem? Czy potencjalnie mniej (procentów/złotówek) może umożliwić nam rozwój i doprowadzić do sytuacji, że zarobimy więcej? 😉
Osobiście jestem w sytuacji, w której znam obie strony medalu. Jestem lekarzem dentystą pracującym u kogoś (ale w biznesie rodzinnym) na procent taki jak inni dentyści. Jednak z powodu koneksji rodzinnych, wiem też jak wygląda sytuacja od strony właściciela gabinetu. Burzliwie ścierają się tutaj dwa fronty. „Najemnicy” (słówko podłapane z fejsbunia – pozdrawiam autora 😉 ) chcą zarabiać jak najwięcej i pracować na najnowszym sprzęcie. Właściciele, którzy też chcą zarabiać. A w kwestii sprzętu? Bywa różnie. Jedni chcą inwestować w nowości, a inni chcą oprzeć swój gabinet na tym, co już mają, bez większych inwestycji w niedługim czasie.
Według mnie najlepszym rozwiązaniem byłaby z góry określona stawka za każdy zabieg dla lekarza. Pacjent płaci w końcu nie tylko za samą procedurę wykonaną przez dentystę, ale również za wygodne fotele w poczekalni, miłą osobę w rejestracji, darmową kawę/herbatę/soczek czy zestaw do mycia zębów przed wizytą (wiem, że teraz jest to mniej eksponowane, ale wcześniej było i sądzę, że niedługo wrócimy do tego), ładne wnętrza, przytulną atmosferę. Pracodawca ponosi również dodatkowe koszty reklam: bilbordy, ogłoszenia w prasie, radiu, telewizji, social mediach.
Ale jak ustalić co i ile kosztuje lub powinno kosztować? Najlepszym sposobem będzie szczera rozmowa. Obie strony mówią SZCZERZE czego OCZEKUJĄ i co mogą DAĆ. Następnie liczą: ile kosztuje roboczogodzina fotela (opłaty stałe, praca asysty, rejestracji, leasingi, reklamy itp.) ile kosztują materiały/sprzęty użyte do zabiegu, jakie honorarium chciałby otrzymać lekarz, dodatkowo trzeba doliczyć zysk gabinetu i tak może powstać cennik dla pacjentów. Wiem, że jest to ogrom pracy, ale tak naprawdę trzeba zrobić to raz a porządnie i potem tylko modyfikować w zależności od zmian personelu (kwalifikacje), użytego sprzętu (inwestowanie w gabinet) i inflacji. Wiele osób nie miało na to czasu ani ochoty, jak już pisałem. Niektórzy wykorzystali przerwę, spowodowaną lockdownem, żeby pochylić się nad tematem. W wielu miejscach lekarzowi nadal jest proponowany procent – taki sam od wszystkich zabiegów. Właściciel gabinetu zaś liczy, że wyjdzie na zero – do jednych zabiegów praktycznie dopłacając, na innych zarabiając więcej. Nie jest to dobre rozwiązanie, ale na pewno szybsze w krótkiej perspektywie czasu.
Młody lekarzu, a jak ty masz wybrać ofertę odpowiednią dla siebie? Musisz zadać sobie jedno zajebiście ważne pytanie. Czy lepiej wybrać gabinet z niższym procentem/wynagrodzeniem za procedurę, ale z lepszymi warunkami pracy (nowoczesny sprzęt, wykwalifikowana asysta, nowinki)? A może wybrać wyższy procent/wynagrodzenie od zabiegów w miejscach, gdzie sprzęt ma już kilka lat i nie zapowiada się na żadną zmianę, a nowości stomatologiczne oglądasz na obrazkach czasopism? No i jeszcze odległość. Pracować na miejscu czy dojeżdżać godzinę lub dłużej? Oczywiście bardzo uprościłem wybór i wierzę, że możemy znaleźć gdzieś złoty środek. Możemy też zatrudnić się w dwóch miejscach jednym bardziej „rozwojowym”, drugim bardziej „finansowym” wybór należy do nas.
Ważna jest jedna rzecz. Musimy się ZROZUMIEĆ. Pomyśl czasem lekarzu o kosztach pracodawcy, tak na serio. A Ty, Pracodawco, pomyśl o potrzebach lekarza. Mam głęboką nadzieję, że spotkacie się w połowie drogi, korzystnie dla obu stron.