Codziennie w swojej pracy spotykam się ze starymi wypełnieniami kompozytowymi, które już nie spełniają swojej roli. W wielu przypadkach podczas ich wymiany znajduję pod spodem materiały podkładowe. Czy w XXI wieku jest jeszcze sens używania podkładów?
Zacznijmy od początku.
Idea stosowania podkładu pod wypełnienie stałe wzięła się z potrzeby ochrony miazgi przed chemicznym i termicznym drażnieniem miazgi materiałem do ostatecznego wypełnienia zęba.
Jeśli chodzi o wypełnienia typu „amalgamat” to rzeczywiście ma to sens. Założenie ortęcia (ciekawe słowo) bez podkładu może prowadzić to dyskoloracji zębiny (ale zdarza się to również mimo podkładu) lub nadmiernej ekspozycji miazgi na bodźce termiczne. Metal świetnie przewodzi ciepło, głębokie wypełnienia tego typu mogłyby być dość nieprzyjemne w użytkowaniu a nawet prowadzić do zapalenia miazgi. Nowoczesne materiały kompozytowe słabo przewodzą ciepło. Owszem, nagrzewają się podczas polimeryzacji, ale przy prawidłowych nawykach pracy są bezpieczne.
Era kompozytu
Systemy łączące do kompozytów, stosowane w technice „Total-Etch, Total-Bond” mają za zadanie wniknąć w kanaliki zębinowe na kilkadziesiąt mikrometrów co daje zakotwiczenie mechaniczne stanowiące wg Piątowskiej około 30% siły wiązania. Dodatkowo również łączą się chemicznie z odsłoniętym kolagenem zębiny międzykanalikowej tworząc tak zwaną warstwę hybrydową o grubości 2-8 mikrometrów, która to jest w głównej mierze odpowiedzialna za adhezję do zębiny.
Porównałbym sytuację wypreparowanego i wytrawionego ubytku do pęcherzyków płucnych. Płuca nie są ogromnym organem, z powodzeniem zapakowalibyśmy je w karton i prawdopodobnie nawet zmieściłby się on w skrytce A (najmniejszej) w paczkomacie. A czy wiesz, że powierzchnia łączna Twoich pęcherzyków płucnych, odpowiedzialnych za wymianę gazów, to aż 140 metrów kwadratowych? To powierzchnia około 10 pokojów w twoim akademiku…
Właśnie to jest kluczem do adhezji. Ogromna powierzchnia łączna małego objętościowo ubytku.
Czy naprawdę chcielibyśmy czymkolwiek zasłaniać zębinę przed dostępem żywicy?
Ja niekoniecznie.
A jednak codziennie spotykam podkłady pod wypełnieniami kompozytowymi.
Czy stare przyzwyczajenia biorą górę?
Czy wynika to może ze źle pojętej oszczędności?
(Dużo podkładu to mniej kompozytu, który jest droższy)
Jak to jest u Was? Zakładacie? Nie zakładacie? Dlaczego tak? Dlaczego nie?