„Lekarz mi włożył!”

Drodzy Pacjenci!

Z pewnością wielu z Was spotkało się z sytuacją, w której dentysta założył Wam coś do wnętrza zęba na jakiś czas. Wiemy, że stomatologiczny żargon może być nieco problematyczny, a łatwo wpaść w konfuzję nie będąc profesjonalistą otrzaskanym z takim słownictwem. Dlatego też dziś wyjaśnimy Wam co to mogło być, zwrócimy tez uwagę na zawiłości, jakie mogą Was wprowadzić w błąd. Zapraszamy na sztukę w czterech aktach o wiele mówiącym tytule „Lekarz mi włożył”!

Akt I

Powiedzmy sobie jasno. Nie jest dobrze, próchnica drąży głęboko niczym ostrze noże w ulubione ciasto, ale Twój dentysta zdecydował, że wspólnie podejmiecie jeszcze jedną heroiczną próbę uratowania zęba przed leczeniem kanałowym. Opracował ubytek i założył na jego dno…coś. W tym przypadku mamy do czynienia z tak zwanym pokryciem pośrednim – jest to opatrunek na bazie tlenku cynku, mający na celu – mówiąc kolokwialnie – pobudzenie tkanek zęba do regeneracji. Prawdopodobnie zostałeś/aś poproszony/a o powrót do gabinetu na kontrolę za kilka miesięcy (lub wcześniej – jeżeli pojawią się dolegliwości). W takim wypadku ząb NIE JEST „zatruty”, a miazga – tkanka odżywiająca cały ząb – nie została odkryta.

Akt II

W tym akcie mamy do czynienia z sytuacją podobną jak w poprzednim. Tym razem próchnica zdołała doczłapać się do miazgi, lecz jej kontakt z bakteryjnie zmienioną tkanką jest niewielki. Istotną różnicą jest tu fakt, że opatrunek dotyka bezpośrednio miazgi. W związku z tym rokowanie jest gorsze – wciąż jednak istnieje szansa na pobudzenie zęba do wytworzenia mostu zębinowego. Innymi słowy – być może uda się uniknąć leczenia kanałowego. Tutaj również NIE ZACHODZI „ZATRUCIE” ZĘBA.

Akt III

Cóż, tutaj sytuacja jest mniej optymistyczna. W gabinecie okazało się, że leczenie kanałowe to must have (przynajmniej jeżeli chcemy uniknąć usuwania zęba). Lekarz może podjąć decyzję o „zatruciu” zęba – założeniu Dewipasty, leku mającego na celu zmniejszenie objawów i obumarcie miazgi. Jest to tak zwana wkładka dewitalizacyjna. Ma ona zarówno wady, jak i zalety (po więcej szczegółów odsyłamy do naszego tekstu w komentarzu!), jednak nie tego dotyczy niniejszy artykuł. Tutaj możemy już mówić o „zatruciu” zęba.

Akt IV

Istnieją również leki, które stomatolog zakłada do wnętrza zęba, lecz wkładką dewitalizacyjną nie są. W toku kilkuwizytowego leczenia kanałowego do komory można zakładać środki antybiotykowo-steroidowe pozostające w niej między wizytami. Nie jest to jednak „zatrucie” zęba! Zabieg taki ma na celu utrudnienie życia bakteriom bytującym w komorze zęba i zmniejszenie dolegliwości w czasie pomiędzy wizytami.

I tak by to się – w dużym uproszczeniu (za które kolegów po fachu przepraszamy, ale liczymy na zrozumienie!) miało. Mamy nadzieję, że nieco rozjaśniliśmy Wam, drodzy Pacjenci, sytuację i że działania, jakie podejmują dentyści w walce o Wasze uzębienie staną się nieco bardziej zrozumiałe.

Karol Pajdak