Święta, to magiczny czas – w kuchni i na stole pojawia się mnóstwo jedzenia, które ktoś musi zjeść. Więc jesz…
Czy to z powodu tej magii, objadamy się, a wskaźnikiem naszych możliwości staje się poluzowanie kolejnej dziurki w pasku?
Świąteczne obżarstwo związane jest głównie z szukaniem wymówek – święta są idealnym pretekstem, by jeść i pić więcej. Nawet jeśli w ciągu roku starasz się jeść zdrowo, to w końcu „raz do roku można”, a „babcia i mama tyle się napracowały, więc będzie im przykro, jeśli nie wezmę kolejnej dokładki”.
Spójrzmy, w jaki sposób psychologia tłumaczy świąteczne obżarstwo:
1. Przenosimy odpowiedzialność – „trzeba” spróbować 12 potraw oraz „nie wypada” siedzieć przy pustym talerzu, bo rodzina będzie gadać.
2. Raz w roku mi się należy – kolejna porcja mięsa, kolejny sernik na talerzu stają się „nagrodą” za cały rok.
3. Tyle pokus na stole – w końcu, jeśli stoi, trzeba jeść.
4. Nie może się zmarnować – racjonalizowanie jedzenia.
5. „Nie rób babci / mamie przykrości” – manipulacja rodziny, wytwarzająca w tobie poczucie winy.
6. Kultywowanie tradycji – od dziecka pamiętasz, że w święta stół uginał się od jedzenia. Teraz gdy jesteś dorosły, automatycznie podtrzymujesz te tradycje.
7. Zajadanie emocji – świąteczny stres, samotność, presja otoczenia, kształtują w nas emocje, które chcemy stłumić, jedząc więcej kalorycznego jedzenia.
Interesujące jest zatem to, że w święta najczęściej jemy nie żołądkiem, a – oczami, sercem i mózgiem.