Filozof z pasztecikiem

-Kurła, kiedyś to było. Jak to się stało, że jesteśmy tu, gdzie jesteśmy? Pamiętasz Piotruś w ogóle swojego pierwszego pacjenta?

-Adaś, no raczej! Tego się nie da zapomnieć, drugi rok studiów…

-Cholera, wcześnie zaczynaliście! My zaczynaliśmy na trzecim!

-Dasz skończyć? Czy już nie jesteś ciekawy?

-Dobra, zamieniam się w słuch… Coś taki nerwowy, amigo?

-To była koleżanka z liceum, ząb 16, ubytek kl. I. Trudno stwierdzić, które z nas bardziej się bało, swoją do drogą do dziś się zastanawiam czy to faktycznie była próchnica czy tylko moja bardzo silna chęć zdobycia pierwszego wpisu do zeszytu z normami zabiegów…

-Tiaaaa… Normy zabiegów, skąd ja to znam… Moja pierwsza pacjentka to była taka Kasia z fizjoterapii. Zupełny przypadek, nie znaliśmy się wcześniej. Modliłem się tylko, żeby to nie było endo. Wielkość ubytku jednak nie pozostawiała złudzeń – ząb 26. Trzy kanały. Założę się, że były cztery ale jako student i tak cudem znalazłem te trzy. Oczywiście pacjentka nie zjawiła się na ostateczne wypełnienie kanałów po opracowaniu co odbiło się na braku normy na koniec roku i nadrabianiem w następnym…

-No ta, rachunek musi się zgadzać. Swoją drogą, nie uważasz, że trzeba wykazać się nie lada odwagą zjawiając się na leczeniu u początkującego studenta?

-Albo brawurą… Albo bra…kiem gotówki na materiały światłoutwardzalne?

-No materiały to my mieliśmy nienajgorsze, wiedzę na świeżo ale rączka i oko jeszcze niewprawne.

-Prawda. A powiedz mi, Ty też chyba działałeś w PTSS, prawda?

-To była najlepsza decyzja na studiach – zaangażowanie się w PTSS – same profity: darmowe pasty, super wyjazdy i imprezy, poznanie przyszłej żony.

-Dupa z pastami, ale potwierdzam. Nawet się nie spodziewałem takich przygód, doświadczenia oraz znajomości w branży, które mi to dało. Łezka w oku. To było bardzo wartościowe i okazuje się, że po dziesięciu latach Ci ludzie z branży nadal Cię obserwują i o Tobie pamiętają! Otwiera się wachlarz nowych możliwości. To jest najlepsze!

-A najgorsze chyba były fakultety z filozofii…

-CO? Zapisałeś się na coś takiego?

-Prawdopodobnie doszło do tego po zakupie najgorszego alkoholu z akademika polibudy.

-No raczej, że nie na trzeźwo, ale gratuluję! -Dla mnie najgorsze jednak na studiach… No dobra nie było złych rzeczy z perspektywy czasu. Były momenty. Zmęczenie, wzruszenie, strach pot i łzy. Ale to wszystko ch*j…

-Mnie ogromnie poruszył poród. Byliśmy na cesarce, widziałeś?

-O tak, byłem na dwóch cesarkach. Wzruszyłem się, poważnie. Miękkie faje jesteśmy może, ale mnie też ścisnęło za gardło. Powiem Ci, że nawet poród własnego dziecka mnie tak nie wzruszył chyba… Bo akurat wtedy byłem zajęty… yyy stresowaniem się? A na sekcjach byłeś?

-To była trauma. Mieliśmy ofiarę pożaru…

-Jezu! Na II Kongresie Młodych Dentystów widziałem fotki – i tego nie mogę zapomnieć, co dopiero na żywo.

-No…

-Ty wiesz, że jakby tak zebrać te nasze wspomnienia do kupy to wyszłaby całkiem pokaźna lektura?

-Wiesz, chętnie bym spojrzał na to co sam widziałem oczami innej osoby. Nabrał perspektywy, nieco dystansu.

-Jezu, Ty naprawdę chodziłeś na fakultety z filozofii!

-Tak było…

-A my, debile, żeśmy parówki w kąpieli wodnej gotowali w stojaku na probówki. Na biochemii… Wyobrażam sobie Ciebie nad pasztecikiem z pieczarkami z baru mlecznego za 2,56 zł. Filozof z pasztecikiem, olej na płótnie.

-I z koktajlem truskawkowym!

-Obowiązkowo!

Adam Zyśk, Piotr Brzezik