Ból zęba u dziecka

Jest poniedziałek 7:40 rano. Gabinet jeszcze nieczynny, ale poczekalnia już pełna. Na przedzie kolejki dwoje rodziców z jasnowłosą dziewczynką. Dziewczynka ma na imię Emilia, ma też rozczochraną blond czuprynę i wielkie, zapłakane niebieskie oczy. Czujnie rozgląda się po korytarzu. Ręką niemrawo ściska dwa palce taty. Jej buzia z prawej strony jest opuchnięta.

– Proszę pani! – mama zaczepia mnie suchym tonem. Ma nieuprasowaną bluzkę i cienie pod oczami. Mogłaby uchodzić za naprawdę ładną kobietę, gdyby się uśmiechnęła. Nie uśmiecha się jednak – My z bólem.

Rzucam im szybkie spojrzenie i mówię:

– Zapraszam. Ile dziecko ma lat?

– Cztery.

– Była już wcześniej u dentysty?

– Nie, do tej pory wszystko było w porządku – odpowiada matka, może trochę za ostro. Zaciskam wargi. Skąd mogli wiedzieć czy jest w porządku. Ktoś, kto nie jest dentystą, rzadko umie rozróżnić początkową próchnicę od zdrowego zęba i krater w zębie od początkowej próchnicy.

– Cześć Emilka. Chodź pokażę Ci taki super fotel, pojedziemy na górę- zagajam.

Ale Emilka nie chce oglądać. Emilka nie chce słuchać ani tu być i stanowczo domaga się do domu, do babci i nawet lepiej już do przedszkola, mamo chodźmy stąd, tu śmierdzi. Ma za sobą nieprzespaną noc, a właściwie dwie, bo to już druga noc z bólem. Po pierwszej nocy ból przeszedł rano, wiec rodzice myśleli, że sprawa się rozwiązała. Zrozpaczona Emilka wdrapuje się na tatę, tata zaś zrezygnowany patrzy tępo w przestrzeń, byle tylko nie na mnie.

Żeby obejrzeć Emilkę potrzebujemy dwóch osób.

– Mamy ropień, była próchnica w zębie i zrobił się stan zapalny. Musimy zrobić ujście dla ropy, wie pani, mechanicznie – ukradkiem wskazuje kciukiem na kątnice. Nie chce używać słów: „wywiercić dziurę w zębie”. Nawet dla mnie nie brzmi to dobrze.

– No nie ma wyjścia – odpowiada matka, pod prawą pachą przyciskając torebkę do ciała – Już dwie noce nie śpimy, a ja muszę jakoś iść do pracy.

Żeby otworzyć zęba, czyli wywiercić rzeczoną dziurę, potrzebujemy trzech osób – tata, trzymający Emilkę na fotelu, asystentka, przytrzymująca głowę dziecka, i ja, oprawca. W oczach dziecka wyglądam jak najgorszy koszmar. To wszystko razem wygląda jak scena z horroru, ale dziecko jest wykończone, nie chce współpracować ani słuchać kogokolwiek. Jest też przerażone nową sytuacją. Stan zapalny jest tak duży, że znieczulenie nie zadziała. Jest więc ryk, łzy, ropa i krew. Wszędzie.

Na pocieszenie powiem Wam, że samo rozwiercenie takiego zęba już nie boli.

Boli natomiast fakt, że ktoś dziecko trzyma, że robią coś na siłę straszliwym sprzętem, boli nadszarpnięte zaufanie.

– To się nie dało jakoś inaczej? – pyta mama kiedy, jest już po wszystkim.

– Dało się, w znieczuleniu ogólnym, jeśli jesteście na czczo i macie zrobione badania albo kilka dni czasu – odpowiadam tracąc cierpliwość. Emilka jeszcze pochlipuje, zaraz pewnie dostanie czkawki.

– No kochanie, nie płacz, mama też nie lubi dentysty – matka wyciąga do dziecka dłoń z chusteczką higieniczną.

I wtedy trafia mnie szlag.

Bo tego można było uniknąć.

Bo ból zęba u dziecka nie robi się z powietrza.

Kochani mamo i tato!

Choć wydaje się to dziwne, dziecko najlepiej zaprowadzić do dentysty pierwszy raz kiedy ma już około 1,5 roku. Dwulatek powinien na pewno być pokazany dentyście. Być może takie dziecko nie ma jeszcze wszystkich zębów, ale trzeba sprawdzić czy te, które są, są zdrowe. Wybacz, ale sam/a nie jesteś w stanie ocenić czy zaczyna się próchnica i czy ząb jest do leczenia. To od tego jesteśmy my, dentyści :). Przy okazji omówisz ze stomatologiem nawyki żywieniowe (może coś warto wykluczyć z diety dziecka?) i pogadacie o higienie. Dziecko nie lubi myć zębów? Mało które lubi, ale to nie znaczy, żeby odpuścić.

Najgorszy wstęp do leczenia u stomatologa to takie leczenie na siłę z bólem. Wtedy na długie lata zafundujesz dziecku traumę, gwarantowane.

Ból zęba bierze się z nieleczonej próchnicy a ta z kolei z niewłaściwej higieny, niewłaściwego odżywiania i braku kontroli stomatologicznej. A na to wszystko, jako rodzic, masz wpływ.

Dlatego przyprowadź dziecko na tzw. wizytę adaptacyjną, kiedy ma 1,5-2 lata maksymalnie. Bez stresu obejrzycie gabinet, sprzęt, doktor zbada zęby i na pewno da jakąś nagrodę dla dzielnego odkrywcy-bohatera. Dziecko musi oswajać się z gabinetem bezstresowo. Ból zęba u dziecka to nie jest najlepszy czas na pierwsze kroki w gabinecie stomatologicznym.

Przeprowadzam bardzo dużo takich wizyt adaptacyjnych, które przeciągają się w nieskończoność, bo rodzice dużo pytają, rozgadujemy się, nawzajem przerzucamy anegdotami o swoich dzieciach i dzielimy trudnościami. Uważam, że rodzice są cudowni, kochają swoje dzieci i ktoś musi im tylko powiedzieć jak o nie zadbać w specjalistycznym wymiarze.

Więc mówię.

Przyjdź do dentysty z dwulatkiem.

Monika Żbikowska