Któż z nas z nimi się nie mierzył?
Jak nie urok to sraczka, a jak nie sraczka – pacjent z jedynką wybitą po kolizji z hulajnogą elektryczną. Sami, wedle gustów i upodobań, odpowiedzcie sobie na pytanie co gorsze. W całym tym życiu w poczuciu ciągłego zagrożenia czającego się za plecami każdego praktyka nie możemy jednak narzekać na brak przygotowania. Najmłodsze stomatologiczne bombelki (studenci, osobniki lat koło dwudziestu) są od początku konfrontowane z pacjentami, którzy pomocy wymagali, ale w grafiku pojawili się tak na oko pół godziny przed ulokowaniem ich szanownych siedzisk na fotelu. I taki jest też – niejako – początek tej historii. Nagły. Chociaż brakuje w nim unitu.
No, może nie tak nagły. Tak mi się szczęśliwie złożyło w życiu, że zaproszono mnie na parapetówkę. Znajomi moi trafem fortunnym osiedlili się jakieś trzysta metrów od mojego akademika. Instynkt studenta rozumuje prosto – szykuje się dobra impreza, a ja nie będę musiał płacić za bilet powrotny? Do tego monopolowy po drodze? Wobec powyższych okoliczności nie miałem zbytniego wyboru – trzeba się pojawić. Był jednak pewien haczyk.
– No, słuchaj, bo Daniela zrobiła sobie coś z zębem, ukruszył jej się, mógłbyś na to zerknąć jak przyjdziesz?
Oho, ambicja młodego wilka stomatologii zawyła – oto nadszedł czas, w którym zapłonęły ognie sygnałowe, a Gondor wzywa pomocy! Czas na to, aby wyjść z gabinetu stomatologicznego i ponieść pomoc w miasto, w szeroki świat, do ludu! Spakowałem jednorazowy zestaw do przeglądów i wyruszyłem w drogę. Przemierzając miejską dżunglę doszedłem do wniosku, że narzędzia może i mam, ale bądźmy szczerzy – żadna dziedzina zabiegowa nie jest w stanie obejść się bez leków. A jakie są podstawowe medykamenty w stomatologii? Znieczulenia. Zaopatrzyłem się więc po drodze w roztwór alkoholu etylowego w stosownym rozcieńczeniu – pamiętajmy, że bardzo ważne jest również zachowanie antyseptyki! Tym sprytnym ruchem w plecaku znalazły się środki, które przy odrobinie dobrej woli mogą służyć obydwu wyżej wymienionym celom. Dźwigając studencki zestaw pierwszej pomocy dentystycznej udałem się w drogę.
Przybywszy na miejsce imprezy zastałem wielu dobrych ludzi. Niestety coś mi się pomieszało z kolejnością działań – ale też z ich celem. Jakoś tak się złożyło, że zamiast na początku znieczulić pacjentkę – znieczuliłem operatora. Być może zawinił fakt, że chora zawitała do nas nieco później. Sama też była wyposażona w stosowne środki, wobec czego przed wizytą lekarską mogła samodzielnie wykonać płukankę z 40% C2H5OH. W tym wszystkim aplikowanie chemikaliów szło na tyle dobrze, że za przegląd zabrałem się mniej więcej w połowie imprezy. Chciałbym tu pochwalić nadzwyczajną sprawność manualną lekarza (aspirującego do tego miana) wykonującego przegląd. Warto też odnotować, że warunki były iście spartańskie, do tego stopnia, że delikatna struktura świata chwiała się wokół i zakrzywiała. Nie pomagał fotel stomatologiczny marki Ikea (wykonany z najlepszej sklejki) wyposażony w lampę firmy “Ej, masz telefon z latarką?”. Koniec końców przegląd udało się ukończyć bez strat własnych – stwierdzono potężny ubytek w trzonowcu, bez odsłonięcia miazgi, prawdopodobnie materiał na jakiś overlay, a kto wie czy i nie na wkład koronowo-korzeniowy. Zalecono pośpiech, jak również wizytę w gabinecie, koniecznie na trzeźwo i po uporaniu się z zespołem dnia drugiego.