Witajcie, moi drodzy! Dziś w planach szalona (jak na standardy pandemii!) jazda bez trzymanki! Prezentujemy Wam – póki co z przymrużeniem oka – krótką wyliczankę zdań, których lepiej przy pacjencie w eter nie rzucać!
Szczególne wyrazy miłości kierujemy tutaj do naszych kochanych stażystów i studentów.
1. (W trakcie zabiegu) O Boże! O Jezu! Udało mi się?!
2. Robię ten zabieg pierwszy raz w życiu, ale proszę się nie martwic, miałem 4.5 z chirurgii!
3. Ostatni raz taki zapach czułem na sądówce…
4. Wiedziałem, ze pan wróci. Co? Nie, nie chodzi o wiedzę, po prostu coś mi nie poszło to zaszywanie zatoki.
5. K… nic nie widzę… – do asystentki, przy skalpelu/znieczuleniu/czymkolwiek.
6. (W ogniu starcia z agresywnym 5-latkiem) Jak patrzę na pani dziecko to współczuję.
7. Proszę poczekać, tylko zapytam lekarza jak to się robi!
8. Przepraszam na chwilę! (gorączkowo kartkuje Krysta)
9. (Pacjent mówi o czymś wstydliwym) – O rany, serio? A co pana żona o tym myśli?!
No to pośmialiśmy się, pożartowaliśmy… Ale teraz, na zakończenie, już nieco na poważniej.
Drodzy lekarze, asystentki, higienistki i wszystkie inne baśniowe stwory! My możemy się śmiać z różnych rzeczy, ale pamiętajcie o jednym. Poczucie humoru każdy ma inne. I nie zawsze to, co Wy odbieracie jako najwspanialszą krotochwilę mijającego tygodnia (tak potężną, że bez trudu zgarnęłaby nagrodę w „Śmiechu Warte”) jest tak samo odbierane przez innych. Szczególnie jeśli jest to zestresowany, przerażony pacjent na fotelu. Dlatego też – potraktujcie ten post jako opisanie rzeczywistości w BARDZO krzywym zwierciadle, ale miejcie wzgląd również na ziarno edukacji po drugiej stronie tego medalu