Niedawno skończyłam czytać „Odporność – czy Twoje dziecko może nie chorować”, napisaną przez Pan Tabletka (Marcin Korczyk). Pochłonęłam ją od razu, łapczywie wykorzystując każdy moment, kiedy miałam wolną rękę, żeby przewracać strony.
Co znajdziecie w tej książce?
Przede wszystkim rozgrzeszenie. Posłuchajcie. Na początku miałam nieco mieszane uczucia, wszak to dzieło influencera, a influencerować może każdy. Tylko tak się składa, że Pan Tabletka wygląda mi na bardzo rozsądnego człowieka, który chętnie powołuje się na publikacje naukowe, a nie jak większość twórców treści, wyciąga fakty z no…. Sami wiecie. Ba, choć trochę po cichu na to liczyłam, w czasie lektury nie znajdziecie namiarów na żadną magiczną tabletkę na odporność. Szok, że facet jeszcze nie został dopadnięty przez koncerny farmaceutyczne (Halo, pan Vega, może pan przyjechać na Insta?).
Książkę polecę każdemu rodzicowi, dziadkowi czy cioci, szczególnie takiej, która lubi posuwać głupie teksty w stylu: „Jezu, ale te Twoje dzieci mają słabą odporność, non stop chorują”.
Bo tak się składa, że najważniejsze przesłanie płynące z lektury tej książki brzmi : „chorowanie jest NORMALNE” (In your face, ciociu Halinko, dziecko musi chorować [obłąkańczy śmiech rodzica, będącego na skraju wytrzymałości!!!).
W czasie lektury skrócie dowiecie się, że:
– chorowanie jest NORMALNYM zjawiskiem, które jest niezbędne w procesie dojrzewania układu odpornościowego i ceną za życie człowieka w dużej społeczności ludzi,
– dziecko w wieku przedszkolnym wg norm medycznych może chorować 8 i więcej razy do roku! (Yeees!). Nie jesteś więc złym rodzicem i to nie Twoja wina, że maluch znowu ma gluta,
– Polacy na potęgę łykają tabsy, które nic nie dają i próbujemy sztucznie podnieść odporność naszych dzieci w nadziei, że przestaną chorować. Spoiler alert – guess what.
Jeśli nie przeczytacie (lub przesłuchacie) „Odporności”, to ominie Was:
– duża dawka wiedzy bez zbędnego medycznego bełkotu
– poczucie, że: „Hej, wszyscy w tym tkwimy, i moje i Wasze dzieci chorują. Damy radę”
– cudowny balsam na zbolałe serce rodzica, który martwi się o to, że licencję na dzieci znalazł w paczce chipsów i „dosłownie każdy radzi sobie lepiej niż ja”
– lista rzeczy, które możecie zrobić dla siebie i dla dziecka, żeby sobie trochę pomóc
– informacje o tym, co naprawdę warto kupić w aptece
– kilka dobrych powodów, żeby się ciepło uśmiechnąć
Konflikt interesów: żoden
Nikt nie zapłacił mi za reklamę (a szkoda). Podrzucam Wam „Odporność” jako fajny prezent dla znajomych, rodziny i rodziców małych dzieci. Oprócz wiedzy dacie im przede wszystkim ukojenie wielu obaw, które sprowadzają się do tego, że są złymi rodzicami. A nie są. Są dosyć. Przede wszystkim radzą sobie.
Często, mimo najlepszych starań, uważamy się za fatalnych opiekunów i rodziców. Wynika to z presji społecznej, błędnych przekonań zakorzenionych w naszej kulturze sukcesu, przyzwoleniu na krytykę naszego życia dosłownie każdemu, naszej osobowości oraz wielu innych czynników. Choroba naszych dzieci często wywołuje u nas niezmierną frustrację. Chyba musimy być naprawdę fatalnymi rodzicami, skoro dzieci są ZNOWU chore? Ba, co na to nasi przełożeni?
Uważam, że warto sięgać do środków, które odczarują nam obraz samych siebie.
Ściskam Was mocno.